Trudno zaprzeczyć. Pamiętam, jeszcze "Serpents..." męczyłem dosyć namiętnie, choć długo nie mogłem się przekonać do produkcji, brzmienia tego albumu.
Do dziś pamiętam mój pierwszy kontakt z tym albumem. Poleciałem kupić w dniu premiery, ale czasy były jakie były i trochę przyszło mi poszukać, ale udało się. W domu włączyłem i po pierwszych dźwiękach odpadłem. Przez długi czas ta płyta, a dokładniej kaseta, nie wychodziła z magnetofonu. Dziś nie daję rady jej słuchać przez nieprawdopodobnie chujową produkcję właśnie. W dalszym ciągu lubię posłuchać „Serpents of the light”, „Bastard of Christ”, „Blame it on God” czy „Slave to the cross”, ale cała płyta meczy na dłuższą metę.
mk6 napisał:
Potem, jak piszesz, pojedyncze przesłuchania, za wyjątkiem "The Stench...". Jednak sobie przypomnę "Insineratehmn", a nuż choć trochę się przekonam? Na "In Torment..." raczej się nie zbiorę.
U mnie jest teraz podobnie jak ze wspomnianą powyżej „Serpents of the light”. Są kawałki których z chęcią posłucham, ale tyle wystarczy. Na cały album szkoda mi czasu.
mk6
Wysłany: Nie 12:24, 31 Gru 2023 Temat postu:
MinMincer napisał:
I właściwie od kilku albumów z każdym jest tak, że przesłucham kilka razy i zapominam. Deicide dawno temu połknął swój ogon i już raczej nic się nie zmieni. Pozostaje powrócić do początków, bo te były wyśmienite.
Trudno zaprzeczyć. Pamiętam, jeszcze "Serpents..." męczyłem dosyć namiętnie, choć długo nie mogłem się przekonać do produkcji, brzmienia tego albumu. Potem, jak piszesz, pojedyncze przesłuchania, za wyjątkiem "The Stench...". Jednak sobie przypomnę "Insineratehmn", a nuż choć trochę się przekonam? Na "In Torment..." raczej się nie zbiorę.
MinMincer
Wysłany: Sob 11:16, 30 Gru 2023 Temat postu:
mk6 napisał:
Na ten czas była, jak dla mnie, mocno odmienna. Pewnie głównie za sprawą nowych gitarzystów, w szczególności solowych popisów Santolli, choć trudno zaprzeczyć, że i Owen wniósł nieco świeżości.
I wszyscy tak to wówczas tłumaczyli, pewnie zresztą słusznie.
mk6 napisał:
"Insineratehymn" to album, którego prawie nie znam. Przesłuchałem może 2-3 razy, tak mi nie podszedł.
Dla mnie ten album jeszcze nie był taki zły, a takie kawałki jak „Bible Basher”, „Standing in the Flames” czy „The Gift That Keeps On Giving” naprawdę dawały radę. Tym bardziej jeśli porównamy ten album z kolejnym, chyba najsłabszym w calej dyskografii Deicide, wspomnianym przez Ciebie „In Torment In Hell”. Przesłuchałem go raz, nawet nie jestem pewien czy dotrwałem do końca.
I właściwie od kilku albumów z każdym jest tak, że przesłucham kilka razy i zapominam. Deicide dawno temu połknął swój ogon i już raczej nic się nie zmieni. Pozostaje powrócić do początków, bo te były wyśmienite.
mk6
Wysłany: Pią 0:18, 29 Gru 2023 Temat postu:
MinMincer napisał:
mk6 napisał:
Niestety, zgadza się. Kolejne albumy do kilkukrotnego przesłuchania i zapomnienia. Jedynie przy "The Stench of Redemption" zatrzymałem się nieco dłużej.
Podobnie ja choć zastanawiam się dlaczego, bo na dziś ten album dla mnie nie różni się bardzo od na ten przykład „Insineratehymn” choć wtedy rzeczywiście miałem wrażenie, że po kilku słabszych płytach wreszcie nagrali coś świetnego.
Na ten czas była, jak dla mnie, mocno odmienna. Pewnie głównie za sprawą nowych gitarzystów, w szczególności solowych popisów Santolli, choć trudno zaprzeczyć, że i Owen wniósł nieco świeżości. Swoją drogą, jak przeczytałem, że Santolla dołącza do zespołu, to jakoś mi się to nie układało biorąc pod uwagę jego wiarę. Ale ogólnie płyta na plus. "Insineratehymn" to album, którego prawie nie znam. Przesłuchałem może 2-3 razy, tak mi nie podszedł. Niewiele więcej słuchałem "In Torment in Hell". Może warto nadrobić, choć jakoś piszę to bez entuzjazmu.
MinMincer
Wysłany: Czw 22:54, 28 Gru 2023 Temat postu:
mk6 napisał:
Niestety, zgadza się. Kolejne albumy do kilkukrotnego przesłuchania i zapomnienia. Jedynie przy "The Stench of Redemption" zatrzymałem się nieco dłużej.
Podobnie ja choć zastanawiam się dlaczego, bo na dziś ten album dla mnie nie różni się bardzo od na ten przykład „Insineratehymn” choć wtedy rzeczywiście miałem wrażenie, że po kilku słabszych płytach wreszcie nagrali coś świetnego.
mk6
Wysłany: Czw 17:16, 28 Gru 2023 Temat postu:
MinMincer napisał:
mk6 napisał:
DEICIDE - Bury the Cross...With Your Christ
Kawałek w sumie OK, ale właściwie od „Serpents of the Light” słyszymy to na każdej płycie. Melodyjki wpadające w ucho, podśpiewujący Benton i do tego obowiązkowe rymy.
Niestety, zgadza się. Kolejne albumy do kilkukrotnego przesłuchania i zapomnienia. Jedynie przy "The Stench of Redemption" zatrzymałem się nieco dłużej.
MinMincer
Wysłany: Czw 9:35, 28 Gru 2023 Temat postu:
mk6 napisał:
DEICIDE - Bury the Cross...With Your Christ
Kawałek w sumie OK, ale właściwie od „Serpents of the Light” słyszymy to na każdej płycie. Melodyjki wpadające w ucho, podśpiewujący Benton i do tego obowiązkowe rymy.
MAYHEM - Malum (LIVE)(OFFICIAL VIDEO)
Taken from the new Album "Daemonic Rites (Live)", September 15th, 2023!
Gehenna
Wysłany: Pią 10:53, 21 Lip 2023 Temat postu:
Pewnie wszyscy wiedzą i widzieli, ale dla pewności informuje, iż Marduk wczoraj wypuścił teledysk do nowego singla.
MinMincer
Wysłany: Nie 13:36, 30 Maj 2021 Temat postu:
Gehenna napisał:
Odpaliłem z ciekawości piosenkę finałową z Eurowizji, głównie napędzony filmikiem z netu, gdzie wokalista rzekomo wali krechę białej do nosa Ciężko się z tym kłócić, jednakże filmik jest dość jednoznaczny
Co tam, kurwa, robi Frost na garach? ;D
Możecie mnie zjebać od ciot, ale i tak uważam, że kawałek jako rockowy wysryw jest petarda:D
Kwestia gustu, a nie bycia ciotą. Dla mnie żadna rewelacja, już lepsza, moim zdaniem, propozycja Finów. Finlandia od lat nie pierdoli się na tym festynie tandety. Jak nie Lordi, które było tak wielkim przeciwieństwem wszystkiego z czego znana jest Eurowizja, że zmiażdżyli konkurencję to zespół autystyków i chorych na zespół Downa z kawałkiem który przynajmniej wpadał w ucho w odróżnieniu od kolejnych polskich komediantów.
Gehenna
Wysłany: Pon 11:32, 24 Maj 2021 Temat postu:
Odpaliłem z ciekawości piosenkę finałową z Eurowizji, głównie napędzony filmikiem z netu, gdzie wokalista rzekomo wali krechę białej do nosa Ciężko się z tym kłócić, jednakże filmik jest dość jednoznaczny